Za nami koniec roku szkolnego i początek mobilizacji policji na polskich drogach. Funkcjonariusze drogówki zapowiadają, że w wakacje będą bardziej surowi dla kierowców przekraczających prędkość. Ryzyko utraty prawa jazdy jest wysokie. Kara może też grozić za brak maseczki i inne wybryki np. z tablicą rejestracyjną.
Policja od piątku 26 czerwca przez całe wakacje zamierza baczniej przyglądać się kierowcom na polskich drogach. - Każdej doby będzie pracować kilkanaście tysięcy funkcjonariuszy - zapowiedział insp. Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji podczas prezentacji drugiej odsłony mapy wypadków drogowych oraz sprzętu, którym mundurowi będą łowić kierowców ze zbyt ciężką nogą.
- Podczas zeszłorocznych wakacji nasza pierwsza wirtualna mapa wypadków drogowych odnotowała 582 ofiary śmiertelne - wyliczył kom. Robert Opas z Biura Ruchu Drogowego KGP.
- Dziś mamy szczególną sytuację. Epidemia sprawiła, że większość Polaków wakacje spędzi, podróżując samochodami po kraju. I o ile cieszy mniejsza liczba wypadków od początku roku, to możemy mówić o dodatkowej, nowej epidemii znacznych przekroczeń prędkości, szczególnie w terenie zabudowanym. Do tej pory liczba zatrzymanych praw jazdy za tzw. 50+ jest większa o ponad 35 proc. w odniesieniu do analogicznego okresu 2019 roku - wyliczył.
Ten wynik w wakacje z pewnością wzrośnie. Wiadomo, że do egzekwowania przepisów policja wyśle na drogi sprzęt pochodzący z najnowszych uzupełnień floty aut nieoznakowanych i oznakowanych oraz urządzeń pomiarowych.
- Zakupy obejmują znane marki samochodów. Zamierzamy pełną moc i siłę naszych radiowozów zastosować do wyłapywania piratów drogowych - zapowiedział Ciarka. - Wykorzystamy każdy możliwy sprzęt na lądzie, wodzie i w powietrzu. Śmigłowcem będą wyłapywani kierowcy zachowujący się szczególnie niebezpiecznie, drastycznie przekraczający prędkość. Użyjemy też drontów do obserwacji ruchu drogowego - wyliczył.
Wśród sprzętu wystawionego na placu przed KGP był najnowszy, nieoznakowany motocykl BMW R 1200 RT. Jego sercem jest chłodzony powietrzem i wodą silnik w układzie bokser o mocy 125 KM. - Można na nim zamontować wideorejestrator identyczny do tego stosowanego z samochodach. Komfortowy i bezpieczny sprzęt. Jednak Hondy są bardziej zrywne, lepiej się wkręcają - powiedział nam jeden z funkcjonariuszy.
Kolejny policjant patrolujący drogi oznakowanym jednośladem BMW prezentował możliwości laserowego miernika prędkości z rejestracją obrazu LTI 20/20 TruCam. Wskazał, że urządzenie potrafi namierzyć pojazd już z kilometra. - Ja jednak prowadzę pomiary przy 400 m. Mierzę, nagrywam dany pojazd i zatrzymuję - relacjonował.
Urządzanie ma również tryb motocyklowy. - Można zmierzyć prędkość zbliżającego się jednośladu i, gdy ten już mnie minie, odwrócić się i zrobić zdjęcie tablic rejestracyjnych, a także zmierzyć prędkość oddalającego się pojazdu - wyjaśnił.
A co w sytuacji, kiedy tablica rejestracyjna jest np. podgięta? - Wtedy sprawa może zakończyć się mandatem do 1000 zł. A jeśli kierowca będzie uparty - tak jak zdarzyło mi się ostatnio - wówczas robimy dokumentację zdjęciową i sprawa jest kierowana do sądu - skwitował funkcjonariusz.
Policjant z grupy SPEED zapytany o nową Skodę Superb, która niedawno trafiła do służby stwierdził: - Ma mocniejszy silnik i napęd 4x4. Zbiera się lepiej niż BMW i prowadzi się stabilniej.
W każdym aucie do nagrywania wykroczeń kierowców policjanci używają wideorejestratorów Videorapid 2a polskiej firmy Zurad. To sprzęt tożsamy z zamontowanym w nieoznakowanych BMW patrolujących drogi w całej Polsce.
Producent przewidział w nim możliwość pracy w systemie duplex. A to oznacza jednoczesne nagrywanie i odtwarzanie wideo. Urządzenia te są pozbawione bolączki znanej ze starszych radiowozów (passat czy insignia poprzedniej generacji) - tam w nocy kamera jest oślepiana przez światła aut jadących z przeciwka. W urządzeniach zastosowanych w nowych Skodach Supreb producent przewidział "tryb nocny" i wyposażył je w "system antyolśnieniowy" - tak, by obraz był ostry i czytelny.
Skoda Superb 2.0 TSI/272 KM (350 Nm) to najmocniejsza dostępna odmiana silnikowa tego modelu. Auto seryjnie jest wyposażone w napęd 4x4 oraz 7-biegową automatyczną dwusprzęgłową skrzynię DSG. Samochód od zera do 100 km/h przyspiesza w 5,7 sekundy, a prędkość maksymalna została ograniczona do 250 km/h. Czeskie kombi w takiej specyfikacji jest mocniejsze i szybsze od już użytkowanych radiowozów BMW.
Przypominamy, że policjanci z grup SPEED w całej Polsce pracują głównie za kierownicą BMW 330i xDrive z silnikami 2.0 Turbo o mocy 252 KM i napędem na cztery koła. W przypadku bawarskich nieznakowanych radiowozów przyspieszenie od 0 do 100 km/h trwa 6,2 s. Na Śląsku policja wykorzystuje osiem sztuk modelu Kia Stinger w wersji nieoznakowanej. Tam wybór padł na wersję z silnikiem benzynowym 2.0 Turbo o mocy 255 KM. Napęd na tylne koła przekazuje 8-stopniowy automat. Ten radiowóz na rozpędzenie od 0 do 100 km/h potrzebuje 6 sekund. Prędkość maksymalna - 240 km/h.
Policja podkreśla, że jej wakacyjne działania będą adekwatne do występującego zagrożenia i jednocześnie będą wpisywać się w charakter obecnej sytuacji epidemii. - Pamiętajmy o obowiązku noszenia maseczki - w tej kwestii nic się nie zmieniło i policjanci będą na to zwracali uwagę - zapowiedział rzecznik KGP.
Na drodze, kiedy już dojdzie do kontroli, policjant może przeprowadzić badanie trzeźwości, stanu technicznego pojazdu oraz zweryfikować respektowanie zasad związanych z przemieszczaniem się w okresie pandemii, w tym używania maseczek. Zakrywanie ust i nosa konieczne jest w środkach publicznego transportu zbiorowego oraz w samochodzie osobowym, w którym poruszają się co najmniej dwie osoby niezamieszkujące lub niegospodarujące wspólnie. W komunikacji i taksówce maseczka jest więc obowiązkowa, chyba że kabina kierowcy oddzielona jest od przedziału pasażerskiego.
Podróżujący autem muszą też pamiętać, że przypadku kontroli drogowej przy legitymowaniu dla ustalenia tożsamości funkcjonariusz może żądać odkrycia ust i nosa. Jak usłyszeliśmy w KGP nakładanie mandatów przez policję za brak maseczki to ostateczność. Jednak w przypadku braku reakcji na pouczenie konsekwencje mogą być kosztowne. Ewentualny mandat wynosi do 500 zł. Poza tym istnieje ryzyko kary administracyjnej - od 5 tys. zł do 30 tys. zł.
W piątek rozpoczęły się także wakacyjne kontrole autobusów wiozących dzieci na letni wypoczynek. Policjanci sprawdzą głównie stan techniczny pojazdów, ich wyposażenie, a także trzeźwość i uprawnienia kierujących.
dziennik.pl/interia