Tańsze paliwo i zmiany na stacjach - kto skorzysta, a kto straci?

Reklama

Spadki cen są tak wyraźne, że z pewnością – choć nie jest pewne w jakim stopniu – przełożą się na zachowania i wybory kierowców. Jakie są możliwe scenariusze?

  • Realne obniżenie kosztów utrzymania samochodu najbardziej odczują właściciele starszych aut,
  • Problemy mogą czekać branżę LPG,
  • W krótkim terminie obniżenie cen paliw może zahamować rozwój elektromobilności.

13248327_1763597623852094_1446512616679948202_o.jpg

Jeszcze w pierwszych dniach stycznia cena baryłki ropy naftowej (1 baryłka = 159 litrów) zbliżała się do 70 dolarów amerykańskich, co i tak – biorąc pod uwagę ceny z przeszłości – można było uznać za notowania bardzo umiarkowane. Dziś baryłka ropy naftowej kosztuje ok. 26 dolarów przy zachowaniu tendencji spadkowej. Czy spadnie do 20 dolarów? Nie można tego wykluczać.

Na polskich stacjach ceny litra oleju napędowego i benzyny spadły o kilkadziesiąt groszy w porównaniu do stanu sprzed kilku tygodni. Po raz pierwszy od lat możliwe stało się zatankowanie samochodu w cenie poniżej 4 zł za litr.

Spadają ceny paliw - jak to działa?
Zgodnie z sugestią WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) bardzo wiele państw, w celu ograniczania rozprzestrzeniania się koronawirusa, nakłada na obywateli ograniczenia w przemieszczaniu się. Zalecana jest praca zdalna, znacznie mniej ludzi przemieszcza się w celach służbowych, a jeszcze mniej wybiera się samochodem na urlop czy choćby na zakupy (co zauważalne jest m.in. w hipermarketach spożywczych – klientów jest mniej, ale kupują oni więcej niż dotychczas).

Oznacza to ni mniej ni więcej tylko oszczędniejsze korzystanie z samochodów. Według danych GDDKiA ruch na drogach krajowych pomiędzy 16 a 22 marca zmalał o 25 proc. w dni powszednie i o 55 proc. w niedzielę. A było to jeszcze przed zaostrzeniem ograniczeń dotyczących przemieszczania się! Podobne tendencje obserwowane są we wszystkich krajach wprowadzających ograniczenia związane z pandemią. Niemal całkowicie zawieszone zostały operacje w lotnictwie pasażerskim. Wiele fabryk nie działa. Efekt? Drastycznie ograniczony popyt na ropę naftową i niższe ceny.

Jeszcze przed wprowadzeniem ograniczeń w przemieszczaniu się osób na terytorium kraju ruch na drogach krajowych spadł do 55 proc.
Koszt oleju napędowego w rafinerii ma udział w cenie detalicznej na stacji udział na poziomie 38 proc.
Na cenę hurtową paliwa ma wpływ nie tylko cena ropy naftowej na świecie wyrażona w dolarach, lecz także kursy walut
Dlaczego jednak – skoro na światowych rynkach ceny ropy spadły ponad 2,5-krotnie – benzyna i olej napędowy staniały tylko o kilkadziesiąt groszy, docelowo może o złotówkę na litrze? Otóż w cenie paliwa, które kupujemy na stacji benzynowej, cena paliwa w rafinerii to niecałe 25 proc. (benzyna 95) i ok. 38 proc. (ON). Reszta to: akcyza, podatek VAT, opłata paliwowa, opłata emisyjna, marża stacji benzynowej.

A przecież także cena paliwa w rafinerii nie wynika z prostego przelicznika ceny ropy na cenę benzyny czy ON: ropę trzeba przewieźć, przerobić, a wcześniej kupić za dolary. Im niższa wartość złotego, tym więcej (w złotych) płacimy za ropę. A wartość złotego w ostatnich dniach spadła. Cieszmy się więc z tego, że mamy na stacjach paliwo najtańsze od lat i jego cena nie gwałtownie, ale zapewne stopniowo będzie jeszcze maleć. Można w naszym biznesplanie dość bezpiecznie przyjąć, że w najbliższych miesiącach będziemy płacić nawet złotówkę mniej za litr niż na początku stycznia, nie powinno być w najbliższym czasie problemu z zatankowaniem auta w cenie ok. 4 zł za litr paliwa.

Tańsze paliwo – pieniądze w kieszeni. Na początek tylko 50 zł
Dość gwałtowne obniżki na stacjach paliw zachęcają do tankowania – w przypadku niektórych kierowców na zapas. Przed stacjami oferującymi paliwo w najniższych cenach (w niektórych przypadkach blisko granicy 3,5 zł za litr benzyny) ustawiły się kolejki samochodów.

Poniekąd słusznie – nawet jeśli jeździmy niedużo lub prawie wcale, a taki stan może utrzymać się przez kilka tygodni – warto mieć zatankowany samochód. I to nie tylko na wszelki wypadek: z technicznego punktu widzenia, jeśli bak jest pełen, wolniej zachodzą w nim niekorzystne zjawiska jak np. skraplanie się wody na wewnętrznych ściankach zbiornika niż wtedy, gdy bak jest prawie pusty. Niestety, jeśli zatankujemy pusty bak do pełna, zaoszczędzimy – biorąc pod uwagę ceny paliw sprzed kilku tygodni – nie tak wiele: ok. 50 zł.

Tańsze paliwo – czy warto robić duże zapasy paliwa?
Odpowiedź jest prosta: nie, albo w bardzo ograniczonym stopniu! Po pierwsze, w garażu innym niż wolnostojący o powierzchni poniżej 100 m2 przepisy dopuszczają przechowywanie do 60 litrów paliwa (mają one głęboki sens!) i to pod warunkiem, że mamy na to odpowiednie, przeznaczone specjalnie do tego naczynia (np. szczelne kanistry); w garażach wolnostojących do 100 m2 można przechowywać do 200 l paliwa. Ale... powstaje pytanie, czy w ogóle warto. Paliwo się starzeje m.in. za sprawą obowiązkowo dodawanych do niego biokomponentów, stopniowo pogarszają się jego właściwości. Po drugie, paliwo nie powinno być przechowywane w pobliżu żywności. Po trzecie, można liczyć na to, że ceny paliw korzystne – z punktu widzenia kierowcy – utrzymają się i tak jeszcze przez wiele miesięcy.

Czytaj dalej...żródlo: auto-swiat.pl

 

Autor: 
Maciej Brzeziński

Reklama